piątek, 27 stycznia 2012

Bajka o smoku

Za górami, za lasami, stała wieża, a w tej wieży
szmocze dziecię, niech nie czyta kto nie wierzy.
Spało sobie to gadziątko pod urokiem zaklęcia,
zbudzić je mógł pocałunek jeno prawdziwego księcia.
Znalazł się raz śmiałek, no powiedzmy książę Stachu,
co wyruszył smoka zbudzić, bowiem nie znał strachu.
Konia dosiadł i popędził poprzez knieje, lasy
Jakie knieje zapytacie? Ano takie były czasy.
Las róśł gęsty niczym atmosfera w polskim parlamencie
i zwierz dziki po nim hasał, jak tirówki na zakręcie
Jak już książę bory przebył i dotarł do wieży,
patrzy a tam takie dziwy, że aż włos się jeży.
Dziewczę piękne się wygina na jakowymś słupie,
prawie całusieńkie gołe, jeno sznurek w d..e
W taki dziwny troche sposób oswiaty kaganiec
przyniósł w nasze strony stringi i na rurze taniec.
Rzecze diewczę wnet do Stacha - Mam nadzieję, że zrozumiesz,
wpuszczę Cię do wieży jeśli, zrobisz co najlepiej umiesz.
Słysząc taki swietny pomysł książę aż przyklasnął.
Zrobił to co umiał świetnie - mieczem w łeb ją chlasnął.
Gdy smoczątko obudzone zwłoki te ujrzało,
nad głupotą księcia gadzie łapy załamało.
Trzeba było durniu, żwawo ją chędożyć,
teraz ja Ci za to muszę problemów przysporzyć
Będę ja Ci zżerać owce i poddanych wielu.
I w ten właśnie oto sposób, smok się znalazł na Wawelu

2 komentarze:

  1. Ehh, uwielbiam Twojego bloga, szczególnie wiersze:P

    Posiadaczka nóg ze zdjęcia:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo. Każda stała czytelniczka (i czytelnik też) cieszy, zwłaszcza że póki co jest was niewiele.

      Usuń